Od nieznajomego do znajomego – autobusowy smalltalk

Gdy sąsiad wydaje się ciekawym rozmówcą, nie wystarczy sama odwaga – trzeba przecież zagaić tak, by zalążek rozmowy rozwinął się w pełnoprawną konwersację, zamiast urwać się w połowie. Tutaj skuteczny sposób jest jeden – small talk. Zwany przez niektórych gadką - szmatką, albo – mniej kurtuazyjnie -– biciem piany, bywa ostatnią deską ratunku przed niezręczną ciszą, a opanowany do perfekcji pozwala również błyskawicznie się z rozmowy wyplątać.

By zostać jego mistrzem, wystarczy opanować kilka prostych trików, także tych, wynikających z okoliczności autobusowej podróży. Pamiętaj: jeśli nie masz ochoty ich wypróbowywać, a tym bardziej stać się czyimś rozmówcą, najbezpieczniejszym rozwiązaniem będzie…rezerwacja dwóch miejsc tylko dla siebie (a przy okazji – rozprostujesz nogi!)

Bądź spostrzegawczy

Najważniejszy w small talku jest haczyk. Bez niego rozmowa zamieni się w zwykłą wymianę informacji, które szybko zawiodą ją w martwy punkt – bo ile można konwersować o pogodzie czy regulacji foteli? Haczykiem może być książka, którą sąsiad właśnie wyjął z torby, czy muzyka, płynąca z jego słuchawek. Ważne, by poczekać na dobry moment – w innym wypadku ryzykujemy, że zamiast zainteresować, wytrącimy go ze stanu skupienia i nasza konwersacja szybko dobiegnie końca.

Wariant dla nieśmiałych: weź ze sobą książkę (może Twój sąsiad również czyta nasz newsletter?). Zalecane na dłuższą podróż, by zwiększyć szanse powodzenia. Możesz też zacząć rozprawiać o tej, którą trzymasz w ręce, choć w tym przypadku sukces nie jest gwarantowany

Wykorzystaj okoliczność

Istotą small talku jest elastyczność, a co za tym idzie – umiejętność wykorzystania sytuacji, w jakiej akurat się znalazłeś. Autobus to kopalnia możliwości – każdy jedzie skądś, dokądś i po coś. Wypytaj sąsiada o topografię Waszej wspólnej destynacji, nawet jeśli sam znasz ją na pamięć – może sam zaoferuje, że wskaże Ci drogę. Skomentuj, jak dobrze (lub smutno) opuszczać miejsce odjazdu – może wywiąże się z tego dyskusja? A co, jeśli odwiedzacie te same bary czy restauracje w miejscu, do którego się wybieracie? Wtedy zyskasz dodatkowe tematy, które możesz poruszyć podczas podróży!

Zadawanie pytań jest kluczem, żeby konwersacja rozkwitła bez zakłóceń, ale uwaga – nikt nie lubi przecież, gdy przeistacza się w wywiad. Warto poszukać balansu między monologiem a kwestionariuszem – Zamiast ,,dokąd jedziesz?”, albo ,,jadę do…”, lepiej sprawdzi się przecież ,,Jedziesz może do…? Słyszałem, ze…”.

Jeśli lubisz ryzyko, możesz też spróbować narzekania – na niewygody, odległość lub inne bolączki podróży. Ponarzekać razem też przecież zawsze raźniej, prawda? Oczywiście nie mamy tutaj na myśli narzekania na warunki jazdy, które z Busfor.pl nie będą przecież problemem ;).

Stoisz? Też postoję

Postoje na długich trasach bywają koszmarem samotnych podróżników – wśród grupek i podróżujących par czas w oczekiwaniu na ponowne wyruszenie w trasę ciągnie się jak guma, a przydrożne knajpy i stacje benzynowe nie oferują zbyt wielu opcji dla zabicia nudy. Postój można potraktować jednak jako szansę – może wśród przeciągającego się tłumu jest ktoś, kto również poszukuje towarzystwa?

Tutaj sprawdzi się stary jak świat sposób na zapalniczkę (oczywiście, nie namawiamy nikogo do palenia, ale jeśli nie zamierzasz rzucać, czemu tego nie wykorzystać?) W innym wypadku równie dobrze możesz się do kogoś dosiąść. A może poczęstujesz kogoś gumą do żucia? Ponoć droga przez żołądek prowadzi do serca – nawet jeśli wyboista! Chociaż guma do żucia nie jest najlepszym przykładem, w końcu ktoś może poczuć się urażony.

Pamiętaj, że w poszukiwaniu idealnych rozmów ogranicza Cię tylko Twoja kreatywność! Jednak miej na uwadze, żeby z nią nie przesadzać. W końcu nie chcesz, żeby cały autobus uznał Cię za creepa lub (co gorsza) akwizytora.